Pierwsze dwa tygodnie 2017 roku (piszę o dwóch tygodniach, bo w tym okresie byłem na urlopie) nie wniosły prawie nic nowego do obrazu rynków. Szczególnie dotyczy to rynku akcji w USA i w Europie.

  Tam, po kończącej rok realizacji zysków, wszystko wróciło do poprzedniego stanu, a indeks DJIA nadal stał pod poziomem 20.000 pkt., o czym ciągle informowały media. Można powiedzieć, że „rajd Trumpa” uległ zawieszeniu. To wcale nie znaczy, że się zakończył, ale indeksy zabrnęły bardzo wysoko, wyceny są stanowczo zbyt wysokie, a w mediach pojawia się coraz więcej komentarzy powątpiewających w realizacją choćby części zapowiedzi Trumpa, które mogłyby już w 2017 pomóc gospodarce.

   Nawiasem mówiąc bardzo rozczarowująca była zeszłotygodniowa prasowa konferencja prezydenta elekta – oczekiwano szczegółów planu dla gospodarki, ale nic takiego się nie pojawiło. Teraz rynki czekają na to, co nowy prezydent zrobi po inauguracji i to może podtrzymywać w miarę dobre nastroje do poniedziałku 23.01. Potem wszystkim będą sterowały oficjalne i nieoficjalne (tego będzie wiele) wypowiedzi Trumpa.

   Teoretycznie plusem dla byków jest to, że w piątek 13.01 rozpoczął się sezon raportów kwartalnych amerykańskich spółek. Tym razem nie rozpoczęła go Alcoa, bo spółka podzieliła się na dwie części i ta, która zachowała nazwę publikować będzie za tydzień.  

  W piątek raporty opublikowały trzy duże banki, ale reakcja na te (oczywiście lepsze od oczekiwań) wyniki niespecjalnie pomogła indeksom. Gdyby nie to, że była to sesja przed trzydniowym weekendem, to można by było powiedzieć, że dobre wyniki są już w cenach, a to nie byłby „byczy” sygnał. Dzisiaj przed sesją raport opublikuje Morgan Stanley – nie oczekuję wielkiego wpływu na zachowanie indeksów.

  Dość interesująco wyglądała sytuacja na rynkach walutowych i surowcowych. Kurs EUR/USD korygował ostatnie spadki, ale nie było to nic przełomowego. Zresztą w poniedziałek ruszył znowu na południe – szkodziło oczekiwanie na dzisiejsze wystąpienie premier Wlk. Brytanii, Theresy May.

  Mówi się, że będzie ona optowała za „twardym Brexitem” i opuszczeniem przez Brytanię jednolitego rynku EU, co zaszkodziłoby przede wszystkim brytyjskiej gospodarce, ale nie byłoby też bez szkody dla gospodarki EU. Dlatego też w poniedziałek spadały indeksy europejskie i traciło euro. Jeśli zapowiedzi się nie sprawdzą to kurs EUR/USD ruszy na północ.

   Interesujące jest zachowanie chińskiego juana. Na początku roku działania rządu chińskiego usiłującego powstrzymać zbyt duże osłabienie juana, które mogłoby doprowadzi do lawinowej ucieczki kapitałów z Chin, doprowadziły do solidnego spadku kursu USD/CNY.

  Pytanie tylko na jak długo ta akcja wystarczy, bo publikowane 7. każdego miesiąca dane o rezerwach walutowych Chin – nieznacznie jedynie przekraczają 3 bln USD (przez rok zniknął 1 bln USD). Indeks Shanghai Composite zachowuje się bardzo źle i najwyraźniej ma zamiar przełamać linie trendu wzrostowego.

  Na rynku surowcowym ropa WTI ciągle trzymała się w wąskim paśmie 51-55 USD. Gracze czekają na to, czy naprawdę kraje OPEC i nie-OPEC ograniczą wydobycie tak, żeby miało to wpływ na zachowanie ceny surowca. Mówi się też o kolejnym cięciu wydobycia w maju (wg mnie to jest bardzo mało prawdopodobne).

   Doskonale zachowywały się ostatnio złoto i miedź. Nawet słabe dane o chińskim eksporcie nie zaszkodziły surowcom. Pomagały dobre odczyty PMI w Europie i w USA. Miedź wróciła do trendu wzrostowego, a złoto na razie jedynie umocniło wsparcie na 1.100 USD. Wzrost do 1.200 USD za uncję jest tylko korektą spadków.

  W Warszawie indeksy zachowywały się lepiej niż ich amerykańskie odpowiedniki. Nie było w tym niczego dziwnego, bo przecież nasz rynek blue chipów jest bardzo niedowartościowany. WIG20 uderzył już prawie w poziom 2.050 pkt. (zabrakło pięciu punktów), o którym to poziomie (minimum) pisałem od 6. grudnia, kiedy to indeks opuścił kanał trendu bocznego. Kontynuował hossę MWIG40.

  Na naszym rynku walutowym złoty wracał powoli do roli silnej waluty. Pomagał wzrost kursu EUR/USD. Nie zaszkodziły piątkowe (13.01) opinie agencji ratingowych Moody’s (nie robiła nowej oceny ratingu) oraz Fitch (agencja podtrzymała zarówno rating jak i jego perspektywę). Zresztą po zachowaniu złotego przed 13.01 widać było, że takie właśnie będą decyzje agencji. Jeśli kurs USD/PLN przełamie poziom 4,11 PLN to powstanie formacja podwójnego szczytu, zapowiadająca spadek do 3,95 PLN.

  Zarówno agencje jak i Komisja Europejska nie wypowiedziały się na temat problematycznego przyjęcia przez Sejm budżetu państwa (najwyraźniej sprzeczne opinie utworzyły szum, który nie pozwolił na zajęcie jednoznacznego stanowiska), co też złotemu pomagało. W poniedziałek reakcja na decyzje agencji była mizerna, ale złoty zyskiwał do euro i franka, a jedynie nieznacznie tracił do dolara (przez spadek EUR/USD).

   Teraz kilka zdań o poniedziałku. W USA był to dzień Marina Lutera Kinga i Wall Street nie pracowała, więc Europejczycy byli skazani na siebie. Indeksy do rana spadały właśnie dlatego, że gracze obawiali się dzisiejszego wystąpienia premier Wlk. Brytanii. Być może czekanie na inaugurację Donalda Trumpa też nie pomagało.

  W Europie indeksy spadały. Spadał też od początku sesji WIG20, ale już przed południem indeksy na GPW zaczęły przesuwać się na północ i po południu praktycznie dotykały linii poziomu neutralnego przekraczając ją po południu. Liderem były akcje KGHNM, potem dołączyły PZU i Pekao. Nasz rynek nadal był bardzo silny.

  Na trzy godziny przed końcem sesji zlecenia koszykowe błyskawicznie przeniosły WIG20 nad 2.030 pkt. Zakończył dzień nieco niżej, ale widać było, że indeks chce w niedalekiej przyszłości znowu szturmować poziom 2.050 pkt. Prawdziwy opór wytycza jednak linia trendu spadkowego poprowadzona przez wierzchołki z 2011 i 2015 roku – obecnie przebywa na poziomie 2.350 pkt. Na innych rynkach europejskich zmiany były nieznaczne, a indeksy ciągle barwiły się na czerwono.

   Dzisiaj Amerykanie z nowymi siłami wracają do pracy po trzydniowym weekendzie. Dzisiaj w kalendarium jest styczniowy indeks NY Empire State – publikacja nie będzie miała żadnego wpływu na nastroje. Podobnie będzie z publikowanym w Niemczech indeksem zaufania inwestorów instytutu ZEW, mimo tego, że gracze go lubią.

  Wydarzeniem może być wspominane już przez mnie przemówienie premier Theresy May w sprawie Brexitu. Zakładam, że nie wystraszy ono inwestorów. Jeśli nie wystraszy to pomoże obozowi byków.

 

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.