W środę kalendarium w USA nadal było praktycznie puste. Jedynie raport o tygodniowej zmianie zapasów paliw mógł za pośrednictwem ceny ropy wpłynąć na indeksy giełdowe. Oczywiście mogły też wpłynąć dyskusje na temat zmian podatkowych i inne preteksty.

Wall Street rozpoczęła sesję od nieznacznych spadków indeksów, ale zasada kupowania spadków podziałała praktycznie natychmiast. Indeksy zaczęły się przesuwać do góry i w połowie sesji barwiły się już na zielono. S&P 500 zyskał nieznacznie (0,14%), ale do ustanowienia nowego rekordu to wystarczyło.

Jak widać ciągle w USA obowiązuje zasada kupowania (prawie) wszystkich spadków i należy się nawet dziwić, że zdarzają się sesje z małymi spadkami. Dopóki nie zostanie przyjęta ustawa podatkowa albo dopóki rynki nie dojdą do wniosku, że zmiany podatkowe są już od dawna zdyskontowane, nic w tym podstawowym paradygmacie się nie zmieni.

GPW w środę rozpoczęła sesję podobnie do tego jak rozpoczęły ją inne giełdy europejskie. U nas WIG20 wzrósł jednak nieco mocniej niż odpowiadające mu indeksy, co sygnalizowało, że względna siła naszego rynku nadal jest duża.

Trwało to jednak krótko. Osuwające się indeksy na innych giełdach w połączeniu ze spadkiem ceny akcji KGHM (z powodu wtorkowej i kontynuowanej w środę przeceny miedzi) poprowadziły WIG20 pod linię poziomu neutralnego.

Dziwne rzeczy zaczęły się dziać po pobudce w USA. WIG20 zaczął się osuwać (podobnie jak inne indeksy europejskie), ale w końcówce, kiedy indeksy we Francji i w Niemczech wróciły prawie do poziomu neutralnego WIG20 nic nie odrobił i stracił aż 0,91%. Spadł też o 0,4% MWIG40.

Jak widać moje zdziwienie przebiegiem sesji wtorkowej było zasadne. Środowa pokazała, że nasz rynek jest słabszy od skompilowanego indeksu rynków rozwijających się. Co prawda WIG20 jest ciągle w kanale trendu wzrostowego, ale dziwaczne zachowanie na kolejnych sesjach każe zachować dużą ostrożność.

Zwrócić uwagę trzeba dzisiaj na dziwne zachowanie giełdy japońskiej. Tam indeks Nikkei całkiem wyraźnie zyskiwał, ale o poranku nagle zanurkował i zaczął tracić blisko półtora procent. W agencjach mówi się o wpływie wizyty prezydenta Trumpa w Azji i jego pogróżkach pod adresem Korei Północnej, ale zachowanie rynku walutowego tej diagnozy nie potwierdza. Jest to dzisiaj rano mały znak zapytania.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.