Pod nieobecność Amerykanów, czwartkowa sesja zgodnie z oczekiwaniami przyniosła dalsze wzrosty w Europie (od 0,02% na FTSE100 do 0,78% na DAX). Euro nie aprecjonowało się jednak dalej względem dolara, w trakcie dnia naruszając poziom 1,04, choć dalej zyskiwał brytyjski funt (w godzinach porannych pozostający powyżej 1,21, najwyższego poziomu od sierpnia). Pomimo braku jakichkolwiek istotnych wydarzeń dzisiaj i wczoraj zakończeniu uległy prawdopodobnie wzrosty na kryptowalutach – bitcoin handlowany jest rano po 13780 USD, korygując się względem poziomów sprzed 24 godzin.

WIG20 wzrósł o 2,35%, mWIG40 o 0,86%, a sWIG80 o 0,15%. Obroty, sięgające niemal 850 mln zł, nie pozostawały tak niskie, jak można się było spodziewać w trakcie świątecznej dla USA sesji. W dużej mierze jest to zasługa PZU, które drożało o 6,6% po dobrych wynikach, mając za sobą wydatne wsparcie w postaci Allegro (+6,56%). W obu przypadkach wymieniono akcje za niemal 100 mln zł. Reszta GPW pozostawała raczej tłem, ale niezwykle pozytywnym, szczególnie jeżeli chodzi o banki – PKO zyskało 2,85%, a Pekao 2,39%.

W piątek rano wydaje się, że dzisiejsza sesja będzie miała zerowe znaczenie prognostyczne i może zrealizować scenariusz bardzo delikatnej korekty. Spada większość indeksów azjatyckich, kontrakty futures na europejskie indeksy pozostają lekko poniżej poziomów z wczorajszego zamknięcia, lekką presję podażową widać w przypadku USA. Aktualna fala COVID w Chinach, choć absurdalnie niewielka z perspektywy jakiegokolwiek innego kraju, przybiera na sile. Jej wpływ na giełdę pozostaje mniejszy niż w kwietniu, działania rządu jak najbardziej potwierdzają chęć odejścia od polityki „zero COVID” w przyszłości, ale ryzyko poważnych i relatywnie długotrwałych lockdownów w miastach takich jak Pekin, Kanton, Chongquing, rośnie. Bloomberg przytacza anegdotyczne informacje o tym, że w chińskiej stolicy wyczerpują się możliwości dostaw na zamówienie, co sugeruje „zbrojenie się” mieszkańców przed nadchodzącymi problemami.

W Europie, nie wywołując wielkiego echa, trwają dyskusje nad ustaleniem limitu cenowego na rosyjską ropę. Zgodnie z bieżącymi doniesieniami, Grecja, dla której transport surowca jest potężnym źródłem przychodów, nie chce zaakceptować poziomów poniżej 70 $/b, Polska z kolei staje się liderem frakcji domagającej się agresywnych regulacji (poniżej 65 $/b, zbliżonego do poziomu, po którym Rosja sprzedaje ropę obecnie). Moskwa stopniowo wycofuje się z wcześniejszego stanowiska (zablokowanie sprzedaży do wszystkich krajów, które będą przestrzegały limitu), zdając sobie sprawę, że faktyczny efekt nowych sankcji może okazać się zerowy. W dniu wczorajszym Polska była też jednym z krajów, które doprowadziły do fiaska propozycji ustalenia limitu cen gazu na poziomie 275 EUR/MWh. Określenie tej propozycji słowem „żart”, choć mało dyplomatyczne, wydaje nam się niezwykle adekwatne (limit na takim poziomie jest właściwie fikcyjny).

 

Kamil Cisowski

Dyrektor Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego
Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o.

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marektwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion Sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion Sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.