Wall Street w czwartek musiała przetrawić to, że zakończyło się posiedzenie ECB, co było wydarzeniem dnia, jeśli nie tygodnia. Polityka monetarna się w niczym nie zmieniła i tego oczekiwano. Ważna była wymowa komunikatu i konferencji Mario Draghiego, szefa ECB.

Rynki już wcześniej zdyskontowały „jastrzębie” ślady w wystąpieniach ludzi z ECB, więc nieznaczne tylko przesunięcie akcentów mogło być potraktowane jako „gołębie” stanowisko. Słownictwo komunikatu nie uległo zmianie. ECB nadal podtrzymuje chęć zwiększenia programu, jeśli będzie taka potrzeba. To był plus dla byków na rynku akcji i (teoretycznie) minus na rynku EUR/USD.

Swoją konferencję prasową szef Fed zaczął od stwierdzenia, że ożywienie gospodarcze przekłada się na zwiększenie dynamiki wzrostu inflacji, ale będzie ona rosła stopniowo. Dyskusja nad programem redukcji wolumenu skupu aktywów i docelowo bilansu ECB powinny rozpocząć się jesienią. Jednogłośnie postanowiono nie podawać konkretnej daty przedstawienia zmian w tym programie.

Wydawało się, że takie „gołębie” w tonie wypowiedzi zaszkodzą euro, ale tak się nie stało. Pierwszą reakcją był spadek kursu, ale szybko ruszył na północ i to ruszył z takim impetem, że w końcu dnia zyskał blisko jeden procent (na rynku walutowym to bardzo dużo). Można powiedzieć, że rynek walutowy nie wierzy komunikatom ECB i zakłada, że w przyszłym roku bilans banku będzie zmniejszany.

Jak zwykle w czwartek, w USA opublikowany został raport z rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że w minionym tygodniu złożono 233 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 245 tys.). Średnia 4. tygodniowa dla tych danych spadła. Raport nie miał wpływu na rynkowe nastroje, bo został zasłonięty przez konferencję szefa ECB

Opublikowane też były dwa inne raporty: indeks Fed z Filadelfii i indeks wskaźników wyprzedzających (LEI), ale nie będą one miały najmniejszego wpływu na rynkowe nastroje. Odnotujmy jedynie, że indeks Fed z Filadelfii wyniósł 19,5 pkt. (oczekiwano 23,7 pkt.). Indeks wskaźników wyprzedzających (LEI) wzrósł o 0,6% (oczekiwano 0,4%).

Wall Street nie bardzo wiedziała, co ma robić. Powodów do spadku indeksów nie było, bo słaby dolar bardzo podobał się eksporterom. Publikowane przed sesją wyniki BNY Mellon (akcje drożały) i Philip Morris (akcje taniały) praktycznie nie wpłynęły na zachowanie rynku akcji. Indeksy krążyły wokół poziomu neutralnego. Gracze czekali na końcową rozgrywkę.

GPW rozpoczęła czwartkową sesję podobnie jak inne giełdy europejskie – WIG20 zyskiwał około pół procent. Podobnie rósł MWIG40. Dość szybko jednak, po godzinie, WIG20 zanurkował i zabarwił się na czerwono. Potem rynki się uspokoiły, a WIG20 zaczął zmniejszać straty.

Nic sensownego z tego jednak nie wyszło. Słabnące giełdy europejskie pociągnęły w dół WIG20 – stracił 0,67%, ale sygnały kupna nadal po tej sesji obowiązywały. MWIG40 zakończył dzień neutralnie i nadal jest w trendzie bocznym. W piątek zanosi się na bezbarwną sesję, ale trzeba pamiętać, ze GPW czasem przechodzi metamorfozy.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.