W USA w poniedziałek kalendarium było puste. Podczas weekendu Donald Trump obiecał, że pomoże chińskiej firmie ZTE w powrocie do jej działania (po tym jak decyzje USA sparaliżowały tę firmę...), co mogło poprawić nastroje na Wall Street. Niespecjalnie pomagało giełdom europejskim, ale na nich ważyło to, że we Włoszech zapowiadało się powołanie populistycznego rządu.

Wall Street rozpoczęła sesje od półprocentowych zwyżek indeksów (wpływ poprawy sytuacji na froncie chińsko-amerykańskim). Jednak po godzinie indeksy zaczęły się osuwać i na dwie godziny przed końcem sesji indeks S&P 500 zabarwił się na czerwono. Niedźwiedzie były słabe, ale i byki nie były mocarne – sesja zakończyła się mikroskopijną zwyżka indeksów.

Można powiedzieć, że graczy niepokoiła sytuacja na Bliskim Wschodzie. Rozpoczęcie działania ambasady USA w Jerozolimie doprowadziły do wybuchu oburzenia po stronie arabskiej – zginęło kilkudziesięciu Palestyńczyków. W normalnej sytuacji gracze by się tym bardzo nie przejęli, ale teraz, kiedy Iran stał się znowu wrogiem USA, taki rozwój sytuacji mógł nieco niepokoić. Nie niepokoił zbyt mocno, co widać było na innych rynkach - obligacje i złoto (czyli bezpieczne przystanie) staniały.

W poniedziałek na naszym rynku walutowym czekaliśmy na to, czy to, że w piątek w Argentynie peso znowu straciło i to blisko 5%, będzie miało wpływ na zachowanie kursów złotego. Nie miało, z czego wynika, że problemy Argentyny przestały szkodzić polskim aktywom.

W drugiej części dnia, kiedy kurs EUR/USD wrócił do poziomu neutralnego, kursy głównych walut u nas nieco (mniej niż pół procent) wzrosły. W sytuacji, kiedy argentyńskie peso straciło kolejne blisko pięć procent, a turecka lira całkiem mocno traciła, nasza waluta wykazała się dużą odpornością.

W poniedziałek NBP opublikował raport o marcowym bilansie płatniczym Polski. Najważniejszy był stosunek eksportu do importu. Dowiedzieliśmy się, że bilans wykazał deficyt w wysokości 982 mln euro (oczekiwano 1049 mln euro). Eksport spadł o 3,8% r/r, a import o 0,3%. To były bardzo słabe dane. Być może odzwierciedlają spowolnienie w Niemczech.

GPW rozpoczęła poniedziałkową sesje słabo. Wystarczyły kosmetyczne spadki indeksów we Francji czy w Niemczech (na Węgrzech indeks BUX rósł), żeby WIG20 zabarwił się na czerwono. WIG20 osuwał się przez wiele godzin tracąc blisko jeden procent. Dużo lepiej wyglądał rosnący (niewiele) MWIG40. Dopiero na 90 minut przed rozpoczęciem sesji w USA WIG20 zaczął się szybko podnosić.

Nie udało się co prawda zakończyć sesji wzrostem, ale spadek WIG20 o 0,36% był tylko i wyłącznie sygnałem konsolidacji indeksu w okolicach oporu na poziomie 2.325 pkt. MWIG40 zyskał 0,63% potwierdzając przełamanie linii trendu spadkowego i stoi teraz przed bardzo poważnym oporem.

Dzisiaj raporty kwartalne opublikują KGHM i PGE, co może mieć wpływ na giełdowe nastroje. Z całą pewnością zakończenie sesji na Wall Street bykom nie pomoże. Czekamy na nowe impulsy, a jeśli ich nie dostaniemy będziemy się konsolidowali w okolicach oporów technicznych.

 

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.