Wall Street po dwóch sesjach z mikroskopijnymi zmianami indeksów mogła we wtorek ruszyć bardziej zdecydowanie w jakimś kierunku. Mogła, ale oczywiście nie musiała. Kontynuacja konsolidacji sygnalizowałaby niezdecydowanie inwestorów. Okazało się, że nastroje ustawił rynek walutowy i długu.

W USA opublikowano kilka raportów makro. Najważniejszy był ten o sprzedaży detalicznej w kwietniu. Wzrosła tak jak oczekiwano o 0,3%, a bardziej istotna sprzedaż bez samochodów wzrosła też o 0,3% m/m (oczekiwano 0,5%). Jednak dane z poprzedniego miesiąca zweryfikowano wyraźnie w górę, więc dane zostały uznane za dobre. Indeks NY Empire State w maju wyniósł 20,1 pkt. (oczekiwano 15 pkt.).

Zdecydowanie nie było reakcji po publikacji kolejnych dwóch raportów. Indeks rynku nieruchomości podawany przez NAHB w maju wyniósł 70 pkt. (oczekiwano, że pozostanie na poziomie 69 pkt.). Zapasy niesprzedanych towarów w amerykańskich firmach w marcu nie zmieniły się (oczekiwano wzrostu o 0,1%).

Wall Street miała z jednej strony bardzo silnego dolara (minus dla byków) oraz rosnące (ponad 3%) rentowności obligacji dziesięcioletnich – najwyżej do 2011 roku (też minus dla byków). Z drugiej strony miała niezłe dane makro i drożejąca ropę. Indeksy spadły i rozpoczęła się wielogodzinna, męcząca stabilizacja. W końcówce indeksy odrobiły część strat - spadek indeksu S&P 500 o 0,68% w żadnym wypadku nie jest sygnałem sprzedaży.

Dziwne było to, że rosły rentowności obligacji i umacniał się dolar. Wyglądało to tak jakby kapitał uciekał z rynku obligacji, a jednocześnie kupowano dolara dlatego, że rentowności były wysokie. Niezbyt to było logiczne. Nie jest wykluczone, że ten ruch na obligacjach to sprawka Chin, czyli przygotowanie do dalszych dyskusji o chińsko-amerykańskim handlu.

Ważne jest to, że rentowności nie tylko opuściły ponad trzydziestoletni kanał trendu spadkowego. Pokonały również poziom 3,03%, przez co utworzona została siedmioletnia formacja podwójnego dna. Teoretycznie to jest sygnał sprzedaży obligacji (wzrostu rentowności), ale w tak długim okresie filtr (dopuszczalne fałszywe wygenerowanie sygnału) musi być nieco większy.

W krótkim terminie gracze na rynku akcji mogą się do tych rentowności przyzwyczaić. Może nawet pojawić się teoria zgodnie z która kapitały opuszczając rynek obligacji będą szły do akcji. W dłuższym terminie rosnące rentowności, będące odnośnikiem dla oprocentowania kredytów, będą gospodarce i akcjom szkodziły.

GPW we wtorek rozpoczęła sesję dużo słabiej niż rozpoczęły ją giełdy we Francji czy w Niemczech. Tam indeksy traciły nieznacznie, a u nas WIG20 szybko stracił dobrze ponad pół procent, a po godzinie jeden procent. Wyglądało to tak jakby choroba rynków rozwijających się (spadały indeksy w Turcji i na Węgrzech) znowu nawiedziła GPW. Poza tym spadały też kontrakty na amerykańskie indeksy.

Rynek całkowicie zlekceważył dobre dane makro. GUS opublikował bowiem we wtorek wstępne dane o PKB w pierwszym kwartale. Dane historyczne, ale inwestorzy ten raport lubią. Zapowiadany był wzrost PKB o 4,8%, a okazało się że wyniósł aż 5,1% r/r.

Przed rozpoczęciem sesji w USA WIG20 tracił już dobrze ponad półtora procent. Spadki indeksów na rynkach rozwijający się, umocnienie dolara na globalnym rynku oraz rosnące rentowości obligacji USA tak wystraszyły inwestorów, że WIG20 dynamicznie opuścił okolica 2.325 pkt. (oczywiście nie 1.325 pkt. jak z powodu omsknięcia palca wczoraj napisałem).

Sesja zakończyła się spadkiem WIG20 o 1,92%, a MWIG40 o 1,81%. Indeks WIG20 odbił się w dół od oporu, co wykluczyło wyrysowanie formacji podwójnego dna (co byłoby silnym sygnałem kupna). Oscylatory jednak nadal generują sygnał kupna. Ratunkiem dla byków na GPW byłaby poprawa nastrojów na rynkach rozwijających się, w czym najbardziej mógłby pomóc słabnący na rynkach globalnych dolar.

 

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.