Po piątkowym szoku, w którym udział miał zarówno artykuł Financial Times, w którym informowano, że problemy Turcji (lira była na dnie, w jeden dzień straciła 15%) mogą zaszkodzić kilku europejskim bankom (w poniedziałek potwierdziła to Komisja Europejska) jak i to, że Donald Trump podwoił cła na import metali z Turcji, poniedziałek mógł przynieść uspokojenie.

I rzeczywiście tak było, bo indeksy na rynkach rozwiniętych w Europie, po bardzo słabym piątku, zmieniły się w poniedziałek i wtorek nieznacznie. WIG20 nawet zyskał w poniedziałek 0,61%, a we wtorek 0,52%, ale na innych rynkach rozwijający się do uspokojenia było daleko. W poniedziałek gwałtownie rosły na przykład rentowności obligacji Turcji, Argentyny, co specjalnie dziwić nie mogło, ale spory wzrost rentowności Włoch mógł już bardziej niepokoić.

We wtorek doszło do korekty na obligacjach, walutach i indeksach krajów rozwijających się, co dziwić nie mogło – była to normalna mechanika rynku. W końcu przecież trzeba było zrealizować część zysków z krótkich pozycji. Nie miało to nic wspólnego z Turcją, Do rozwiązaniu kryzysu było nadal bardzo daleko, co pokazywał dalszy spadek kursu EUR/USD.

Na tle tych zawirowań wzrost rentowności polskich obligacji był wręcz symboliczny. To świadczyło o niezłej opinii o polskich aktywach. Co prawda złoty nadal tracił, ale na tle innych walut krajów rozwijających się też nie były to straty bardzo znaczące. Tam kursy tureckiej liry, argentyńskiego peso czy indyjskiej rupii notowały w poniedziałek (przed wtorkową korektą) minima wszech czasów. Złoty po prostu był dodatnio skorelowany z kursem EUR/USD – im niżej lądował EUR/USD (po sygnale sprzedaży, którym było przełamanie poziomu 1,15 USD) tym słabszy był złoty .

Wzrost ceny (spadek rentowności) obligacji USA i Niemiec sygnalizowały, że trwa ucieczka do bezpiecznej przystani. Nie potwierdzał tego duży spadek ceny złota (działała ujemna korelacja z dolarem). W ogóle surowce były niezwykle słabe. Środowe spadki ceny ropy i miedzi po ponad trzy procent sygnalizują, że to już nie tylko mocny dolar, ale i obawy o sytuację gospodarczą zaczynają szkodzić surowcom.

Nieźle zachowywały się do wtorku indeksy amerykańskie, gdzie spadek cen akcji banków (ważyły obawy o wpływ na ich wyniki z powodu zawirowań na rynkach rozwijających się) hamowały rekordy na akcjach Amazon.com i Apple. Indeksy w piątek i w poniedziałek, co prawda spadły, ale spadły niewiele, a we wtorek rosły. Dopiero w środę przecena surowców i duże spadki indeksów w Europie doprowadziły do większej przeceny na Wall Street, ale i tak indeksy zakończyły sesję wysoko nad sesyjnym minimum.

Opowieści mówiące o tym, że to słabe wyniki chińskiego giganta Tencent poprowadziły w środę indeksy na południe należy między bajki włożyć (chociaż z pewnością miało to wpływ na dwuprocentową przecenę chińskich akcji). Inwestorów zaczęła niepokoić ogólna sytuacja.

W środę właśnie Turcja nałożyła cła na produkty z USA o wartości około 1 mld USD. W dniach poprzednich prezydent Erdogan żądał od narodu sprzedawania walut, żeby uchronić lirę przed przeceną (zazwyczaj takie wezwania prowadzą do odwrotnych skutków, ale niektórzy Turcy rzeczywiście posłuchali wezwania). We wtorek wezwał też do niekupowania amerykańskiej elektroniki.

Mimo wtorkowego i środowego umocnienia liry, czego powodem było ograniczenie przez banki tureckie swapów bankowych, co teoretycznie powinno ograniczać grę na spadki liry, indeksy europejskie w środę mocno spadały, a waluty krajów rozwijających się traciły. Tak jak pisałem wyżej tureckie cła oraz napięcia między USA i ich partnerami handlowymi nadal ciążyły rynkom.

Generalnie ciągle szukano odpowiedzi na pytanie: czy turecki kryzys zarazi inne kraje rozwijające się, a być może też rozwinięte, najbardziej zadłużone (Włochy – w środę rentowność obligacji włoskich testowała majowe szczyty). Odpowiedź wydawała się oczywista – nie powinien zarazić, ale jednak zaraża, a do końca tego kryzysu jest daleko. Trzeba teraz szukać tych rynków, które mają najmocniejsze finanse.

Gdyby nie to, że równolegle kontynuowana była wojna handlowa Chiny – USA i najwyraźniej nowa zimna wojna na linii USA – Rosja to rynki szybciej by się uspokoiły. W obecnej sytuacji czekać trzeba na to, żeby dwóch skrajnych egocentryków, będących prezydentami USA i Turcji (dwóch państw NATO), jakoś się porozumiało. Jeśli sytuacja będzie na tym froncie eskalować to o powrót do normalnego handlu będzie trudno.

Dzisiaj bykom może pomóc informacja, że w końcu sierpnia mają się rozpocząć rozmowy chińska – amerykańskie (na niskim stopniu) w sprawie handlu między Chinami i USA. Zostały przerwane kilka tygodni temu, a we wrześniu mają wejść w życie kolejne, amerykańskie cła, więc najwyższy czas, żeby rozpocząć rozmowy. Pewne jednak, że zakończą się porozumieniem wcale nie jest.

Wróćmy na GPW. Na WIG20 w piątek pojawiła się formacja podwójnego szczytu, która według analizy technicznej zapowiada zmianę trendu na spadkowy. Oscylatory na WIG20 i MWIG40 też wygenerowały sygnały sprzedaży. W poniedziałek i wtorek linia szyi tej formacji w układzie intra-day została przełamana, ale dopiero pokonanie tej linii w układzie cen zamknięcia (2.280 pkt.) anulowałoby tę złowróżbną formację.

 

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.