Wprawdzie najgorszy od dekad maj jest oficjalnie za nami, ale u progu czerwca nic nie wskazuje, by rozpoczęta miesiąc temu korekta miała się ku końcowi. Giełdy europejskie tracily w piątek od 0,7% (FTSE MiB) do 1,7% (IBEX), także indeksy w Stanach Zjednoczonych nie zaskoczyły jednym ze swoich cudownych powrotów nad kreskę i zamknęły się o 1,3-1,5% niżej. Notowania amerykańskich 10-latek znalazły się na 21-miesięcznych minimach, obecnie oscylując wokół 2,13%. Pierwszym ważnym wsparciem jest oczywiście bariera 2%, której przełamanie oznaczałoby już dyskontowanie recesji w USA od początku przyszłego roku. Prognozę, że taki scenariusz zostanie zrealizowany po wprowadzeniu ceł na całość chińskiego importu oraz serii działań odwetowych Państwa Środka, zaprezentował właśnie Morgan Stanley.

Od początku roku w naszych komentarzach wielokrotnie pojawiały się informacje o niespotykanej dywergencji między zachowaniem cenowym głównych światowych indeksów, a silnymi odpływami środków z funduszy akcyjnych. Takie zjawisko tłumaczy się zazwyczaj jako niewiarę inwestorów w trwałość wzrostów. Utrzymująca się wbrew temu zjawisku hossa z nie do końca jasną stroną popytową (akcje od funduszy odbierały przede wszystkim same spółki w formie buybacków, zwracano również uwagę na rosnące zakupy pod zabezpieczenia pozycji opcyjnych) dawała nadzieję, że w pewnym momencie dojdzie do punktu przegięcia, a inwestorzy funduszowi skapitulują i zaczną powiększać swoje pozycje. Z danych EPFR wynika jednak, że po negatywnym zwrocie z początku maja odpływy wyraźnie przyspieszyły, a w ujęciu 6-miesięcznym są obecnie największe w historii (-132 mld USD w tym roku, -237 mld USD od początku grudnia). Zazwyczaj można byłoby to traktować jako kontrariański sygnał do wzrostów, ale wciąż ograniczona skala spadków sugeruje poważne ryzyko dalszego ruchu w dół.

W chwili pisania komentarza pod kreską znajdują się wszystkie rynki azjatyckie poza Bombajem, ale z wyjątkiem Nikkei (0,9% straty) są one dość łagodne, Shanghai Composite oscyluje wokół zera. Próba odreagowania na EM, którą wspiera osłabienie dolara w końcówce ubiegłego tygodnia, nie musi się przełożyć na rynki rozwinięte, co potwierdza zarówno przypadek Japonii, jak i notowania futures na DAX i S&P500. Dobre zachowanie Indii jest lekko zaskakujące, zważywszy, że w piątek amerykańska administracja ogłosiła zniesienie specjalnego statusu tego państwa w relacjach handlowych ze Stanami Zjednoczonymi, co będzie wiązało się ze znaczącymi dodatkowymi cłami. Tak samo potraktowana została Turcja. Temat znalazł się poza głównym obiegiem informacji, ale w przypadku, gdyby amerykański prezydent poszedł dalej, świeżo zaprzysiężony premier N.Modi zapowiedział działania odwetowe. Handel między oboma państwami jest znacznie bardziej zbilansowany niż w przypadku USA i Chin. W 2018 r. Indie wyeksportowały do USA towary warte 54,4 mld USD, importując dobra o wartości 33,1 mld USD. Wyjaśnieniem spokoju tamtej giełdy mogą być świetne dane PMI z szóstej światowej gospodarki (wzrost z 51,8 pkt. do 52,7 pkt.).

Niemal półprocentowe wzrosty cen złota, które kosztuje już powyżej 1310 $/ou., sugerują dzisiaj dalsze perturbacje, ale niekoniecznie muszą one dotknąć GPW. Ubiegły tydzień w Warszawie był czymś niemal nierealnym. Wzrost WIG20 o 2,3% w chwili, gdy dużą podaż generują fundusze pasywne (wtorkowy ruch na fixingu), a główne indeksy tracą w ciągu 5 sesji po 2-3%, to właściwie niespotykane zjawisko. Nawet jeżeli chwilowo Warszawa będzie bardziej podatna na sentyment na świecie niż w ciągu ostatnich dwóch tygodni, wiele wskazuje, że po bardzo złym początku roku następuje punkt zwrotny. W relacji do DAX zaledwie powróciliśmy do początków z października, a bardzo dobre dane z gospodarki (chociażby piątkowa rewizja PKB w górę i świetna, dwucyfrowa dynamika inwestycji w 1Q2019) powinny być dodatkowym wsparciem. Analogicznie jak w 4Q2018 okazuje się, że wyższa temperatura konfliktu handlowego szkodzi polskim spółkom w niewielkim stopniu, może wręcz zwiększać zainteresowanie naszym regionem (co potwierdza zachowanie indeksów na Węgrzech i w Turcji).

 

Kamil Cisowski
Dyrektor Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego
Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o.

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marektwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.