Wall Street w czwartek mogła nadal stać w rozkroku, ale mogła też szybciej zasygnalizować kreowanie formacji V lub ABC. Zachowanie giełd europejskich (indeksy spadały, a po rozpoczęciu sesji na Wall Street weszły w tryb paniki) mogło szkodzić na początku amerykańskiej sesji, ale potem przestało mieć znaczenie.

Inwestorzy wpatrywali się przede wszystkim w rynek obligacji. Tam rentowności rosły (czyli cena spadała), co było dziwne, bo podczas przecen na rynku akcji kapitały najczęściej uciekają do bezpiecznej przystani, co powinno rentowność obniżać. Wzrost sygnalizował, że podaż na rynku akcji jest bardzo mocna.

Czas już, żeby wytłumaczyć, o co chodzi od strony technicznej z tą rentownością 10. letnich obligacji USA. Ja od 12 lat naszym doradcom zalecam śledzenie tej rentowności. Ona od 30+ lat poruszał się w trendzie spadkowym. Teraz górne ograniczenie kanału przełamała. Jeśli szybko nie zawróci to takie przełamanie jest sygnałem zmiany trendu.

Bardzo często wiąże się to ze wzrostem aktywu, który był w tym trendzie o szerokość kanału. Oznaczałoby to, że rentowności idą (w dłuższym okresie) w kierunku 5,5% (obecnie nieco ponad 2,8%). Tak wysokie rynkowe stopy procentowe doprowadziłyby co najmniej do stagnacji w USA.

Jest jeszcze jeden problem. W komentarzach amerykańskich pisze się o poziomie 3% na rentownościach obligacji 10. letnich. Dlaczego? Z prostego powodu, jeśli rentowność pokonają poziom 3% (dokładnie 3,033%) to powstanie litera W (podwójne dno z dnami w 2012 i 2016 roku), co byłoby jeszcze mocniejszym sygnału sprzedaży obligacji (wzrostu rentowności).

Oczywiście, gdyby doszło do prawdziwej przeceny obligacji to Fed wkroczyłby do akcji znowu „drukując” dolary, ale w międzyczasie giełdy akcji bardzo mocno by ucierpiały. Piszę o tym tylko raz i sugeruję zapamiętanie tego wywodu o obligacjach.

Dla Wall Street kwestia finasowania rządu USA nie miała już w czwartek znaczenia, bo środowe porozumienie Demokraci–Republikanie zdejmowało problem z wokandy. Wszyscy wpatrywali się w rynek obligacji. Indeksy szybko spadały tracąc na trzy godziny sesji ponad dwa procent.

Wtedy to S&P 500 testował minima osiągnięte w poniedziałek i we wtorek. Oczywiste było, że w tym miejscu byki muszą spróbować ataku. Pozostawało jedynie pytanie, czy ten atak się powiedzie. Nie powiódł się, podaż była silniejsza, a to wzbudziło takie przerażenie, że indeksy straciły po blisko cztery procent (S&P 500 stracił 3,75%) i wróciły do poziomów z listopada 2017.

GPW w środę rozpoczęła sesje od niewielkiego spadku WIG20, który szybko zamienił się na powrót do poziomu neutralnego. Szybko jednak do gry włączyła się większa podaż (podobnie jak na innych giełdach) i WIG20 spadła pół procent. Nieznacznie traciły też indeksy mniejszych spółek. Od tego momentu rynek wszedł w krótką fazę marazmu.

Po pobudce w USA WIG20 ruszył na północ (podobnie jak inne indeksy europejskie, ale z wyższego poziomu). Było to klasyczne powielenie ruchu kontraktów na indeksy amerykańskie i jednocześnie łabędzi śpiew byków. Okazało się, że jak to się często dzieje, kontrakty amerykańskie wprowadziły rynki cenowe w błąd. Słaby początek sesji na Wall Street doprowadził do spadku WIG20 o 1,44%, a MWIG40 o 0,19%.

Nie da się przewidzieć, gdzie ta przecena zaprowadzi indeksy. W nocy w Azji indeksy spadały jak kamienie. W chwili pisania komentarza japoński Nikkei tracił trzy procent, a chiński Shanghai Composite blisko pięć procent (i to po dużej fali spadkowej). Jesteśmy świadkami globalnej paniki, którą zatrzymać jest w stanie tylko Wall Street.

Zakładam jednak, że nie będzie to szybki wzrost, czyli formacja V, a jednak ABC, czyli czeka inwestorów jeszcze bolesna fala C. Zaczyna wyglądać na to, że komputerowe programy zmieniły zasadę z „kupuj spadki” na „sprzedawaj wzrosty”, a to źle wróży obozowi byków. W tej sytuacji prognozowanie tego, co stanie się na kolejnej sesji przypomina wróżenie z fusów.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.