W środę wszyscy inwestorzy, zarówno w Europie jak i w USA, czekali na dane o amerykańskiej inflacji CPI, bo to od inflacji powinna zależeć rentowność obligacji i siła dolara. Doczekali się tych danych i zaskoczenia, ale reakcja rynków była bardziej niż nieoczekiwana.

Inflacja wyniosła 0,5% m/m i 2,1% r/r (oczekiwano odpowiednio 0,3/1,9%). To teoretycznie nie były dane, które mogłyby się spodobać obozowi byków na rynku akcji. Okazało się jednak, że tak nie było (o czym niżej).

Pojawił się też raport o styczniowej sprzedaży detalicznej. Spadła o 0,3% m/m (oczekiwano wzrostu o 0,2%). Szczególnie istotna jest ta bez samochodów – ona nie zmieniła się (oczekiwano wzrostu o 0,4% m//m). To z kolei były bardzo słabe dane. Najmniejszego znaczenia nie miał raport o grudniowych zapasach w firmach amerykańskich. Odnotujmy, że wzrosły o 0,4% m/m.

Wall Street od dłuższego już czasu była wpatrzona w rynek obligacji, a tam dane o wyższej od oczekiwań inflacji mogły podnieść rentowności. I rzeczywiście tak się stało. Wzrosła i to całkiem mocno - rentowność obligacji 10. letnich przekroczyła nieco poziom 2,9%, czyli czteroletni szczyt.

Wydawałoby się, że taka rentowność umocni dolara, a tymczasem „zielony” bardzo osłabł (kompletnie irracjonalne). Mówiono o tym, co we wtorek, czyli dzień wcześniej, powiedział Jerome Powell, nowy szef Fed: że podwyżki stóp będą stopniowe. Twierdzono też to, że słabe dane o sprzedaży powstrzymają Fed przed szybszym podnoszeniem stóp.

W zapomnienie poszło to, że o rynkowych stopach procentowych decyduje rynek obligacji. Zapomniano też o tym, że poziom 3% rentowności miał być dla gospodarki groźny. Po początkowym spadku indeksów (niedużym) szybko powróciły one nad poziom neutralny, a to zrodziło przekonanie: rentowność nieważna, inflacja nieważna, ważne jest to, że dolar traci, surowce zyskują, a korekta się już skończyła.

Indeksy ruszyły z kopyta na północ i na dwie godziny przed końcem sesji zyskiwały już ponad jeden procent. Potem było jeszcze lepiej – S&P 500 zyskał 1,35%, a NASDAQ aż 1,85%. Można spokojnie powiedzieć, że wracamy do nastrojów szaleństwa zakupowego, które obowiązywało w styczniu. To oczywiście może wyrysować literę V na wykresach, ale jest tak irracjonalne, że należy trzymać rękę na pulsie.

GPW w środę rozpoczęła sesję zgodnie z oczekiwaniem, czyli wzrostem indeksów. Rosnąca skala zwyżek na innych giełdach europejskich pomagała naszym bykom. Jednak WIG20 zamarł szybko w okolicach pół procent nad poziomem neutralnym.

Po publikacji danych o wyższej od oczekiwań amerykańskiej inflacji indeksy załamały się i WIG20 zabarwił się na czerwono (ale indeksy mniejszych spółek zareagowały bardzo spokojnie). Dopiero końcówka sesji i pomoc rosnących indeksów na Wall Street pomogła we wzroście WIG20 o 0,75%. MWIG40 zyskał 0,85%. Oscylatory nie są już wyprzedane, ale sygnały sprzedaży nadal obowiązują.

Ponieważ wrócę z urlopu tuż po wyborach we Włoszech (4.03) to wspomnę jedynie, że sondaże pokazują równowagę sił trzech głównych partii, a utworzenie rządu przez Ruch Pięciu Gwiazd byłoby trzęsieniem ziemi dla rynków finansowych. Do tego najpewniej nie dojdzie, ale bardzo prawdopodobny jest bałagan, brak rządu i wzrost rentowności obligacji. To wszystko może (ale nie musi, bo takie sytuacje są we Włoszech częste) zaszkodzić giełdom europejskim i kursowi euro.

Powinno się też już do tego czasu odbyć referendum w niemieckiej SPD, której członkowie mają zaakceptować, bądź odrzucić Wielką Koalicję (CDU/CSU z SPD). Wynik wcale nie jest pewny, a odrzucenie koalicji skutkowałoby wcześniejszymi wyborami w Niemczech, co rynkom mogłoby się chwilowo nie spodobać.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.