Wall Street w poniedziałek miała za zadanie pokazać, że naprawdę (co udowadniała w piątek) nie obawia się coraz bardziej niebezpiecznego rozwoju sytuacji na świecie. Wojna handlowa USA – Chiny nabierała rumieńców, a w Niemczech losy koalicji CDU z CSU wisiały na włosku (na razie włosek uległ niewielkiemu pogrubieniu). W łonie OPEC pojawiły się duże różnice, co w nocy nadal obniżało cenę ropy (która w końcu jednak odbiła).

W poniedziałek w USA opublikowany został indeks rynku nieruchomości podawany przez NAHB (dla czerwca), ale nie miało to żadnego wpływu na zachowanie rynków. Odnotujmy jedynie, że indeks wyniósł 68 pkt. (oczekiwano, że pozostanie na poziomie 70 pkt.).

Wall Street rozpoczęła dzień od półprocentowego spadku indeksów, ale dużo niżej już nie zeszły. Wręcz odwrotnie, obóz byków bez problemu poprowadził je pod poziomy neutralne. Jak widać Wall Street nadal nie docenia zagrożeń. Jeśli obóz byków będzie miał szczęście, to przeceny z tego nie będzie. Jeśli jednak rozzuchwalony prezydent USA rozkręci wojnę handlowa to pewnego dnia zobaczymy korektę również w Nowym Jorku.

U nas w poniedziałek GUS opublikował dane o przeciętnym wynagrodzeniu w maju i o tym jak wzrosło wtedy zatrudnienie. Dane bardzo ważne, ale nie wpłynęły na zachowanie rynku walutowego. Dowiedzieliśmy się, że zatrudnienie wzrosło tak jak oczekiwano o 3,7%, a wynagrodzenie o 7% r/r (oczekiwano 7,1%).

Na GPW w poniedziałek indeks WIG20 od początku sesji kręcił się wokół poziomu 2.200 pkt. Przed południem sytuacja w Europie znacznie się pogorszyła, a to dawało oręż do ręki naszym niedźwiedziom. Po pobudce w USA WIG20 tracił już ponad półtrora procent, a wkrótce potem ponad dwa i pół procent.

Ten paroksyzm podaży był minimalnym punktem dla indeksu w tej sesji. Europejczycy zaczęli grać na pomoc Amerykanów i indeks powoli się podnosiły. Owszem, na rynkach rozwiniętych część strat została odrobiona, ale u nas WIG20 stracił 2,36% i był jednym z najgorszych indeksów na świecie (chyba tylko argentyński MERVAL był gorszy). MWIG40 stracił 1,88%.

Oczywiście na obu tych indeksach obowiązują sygnały sprzedaży. Jedynym plusem jest to, ze indeksy spadły na niezwykle małym obrocie, z czego wynika, że nie zawdzięczamy przeceny agresywnej podaży. Drugim (nieznacznym) plusem jest to, że WIG20 doszedł do poziomu z początku czerwca, co mogłoby dzisiaj prowokować odbicie.

Mogłoby, ale będzie o to trudno. W nocy dowiedzieliśmy się, że Donald Trump polecił przygotowanie listy produktów chińskich o wartości 200 mld USD, które będzie chciał obłożyć cłami. Chiny natychmiast odpowiedziały, że jeśli taka lista się pojawi to ich odpowiedź będzie „silna”. Nic dziwnego, że kontrakty na amerykańskie indeksy rano nurkowały, a indeksy w Azji dość mocno spadały.

 

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.